Dzisiaj dzień rozpoczęliśmy nieco później, bo o godzinie
9.00. Program na środę był dość prosty. Zwiedzaliśmy muzeum malakologii, czyli
muzeum skorupiaków. Mieści się ono w Cupra Maritima i jest ono muzeum z
największą we Włoszech kolekcją skorupiaków, muszli oraz wyrobów głównie z masy
perłowej.
Cupra di Maritima:
Zostało stworzone przez
pasjonata tego tematu i zwiedzając
widać, że cokolwiek, co w choćby najmniejszym stopniu jest związane z jego
hobby zasługuje na miejsce w jego kolekcji. Kolekcji, która zawiera przeszło milion
eksponatów. Przeczytanie opisu każdego z nich, zdaniem właściciela zajęłoby nam
około kilku dni. Do niedzieli powinniśmy się wyrobić.
Zwiedzanie poprzedziła prezentacja tematu i prawdę mówiąc
bez niej sama ekspozycja nie miałaby większego sensu.
Tak, więc malakologia wzięła swoją nazwę od słowa mollusk –
mięczak. Na świecie występuje około 125 tysięcy gatunków, które są zróżnicowane
wielkością, kształtem kolorem oraz biologią. Mięczaki przystosowały się do
zamieszkiwania każdego środowiska, oprócz powietrza. Oczywiście muzeum najbardziej
koncentrowało się na tej części, która związana była z morzem.
Największym okazem była „muszla zabójca – killer shell”.
Mogła ważyć do 280kg a mięczak żyjący wewnątrz do 45 kg. Nazwana została tak,
błędnie zresztą, przez rybaków, którzy widząc olbrzymie szczęki zamykające i
otwierające się na przemian, uznali, że ma mordercze zamiary. Okazuje się, że
filtruje wodę wychwytując z niej substancje organiczne.
Z kolei najmniejsze okazy skorupiaków mogą być wielkości ziarenka
piasku i są w zasadzie niedostrzegalne dla ludzkiego oka.
Inne muszelki już tak przyjazne nie są. Potrafią
wystrzeliwać kolce z trucizną w kierunku małych rybek, paraliżujące je a
następnie powoli podpływać w celu spałaszowania zdobyczy.
W Oceanie Indyjskim żyją sobie takie muszelki, które po
ukłuciu dorosłego człowieka dają mu do około 4 sekund na sporządzenie
testamentu i zamknięcie spraw doczesnych. Kolce z trucizną oczywiście pełnią
także funkcje obronne.
Mięczaki mogą mieć skorupę lub, jak mątwa jej nie mają.
Żywią się albo wyżej wymienionymi rybkami, substancjami organicznymi
filtrowanymi z przepompowywanej przez nie wody lub roślinami morskimi. Ich
języki podobnie jak ślimaka funkcjonują jak piły lub tarki. W rejonie San
Benedetto mięczaki cozze e vongole – te pierwsze to małże te drugie to małe
muszelki są tutaj często spotykane zwłaszcza w makaronie, zupach, przystawkach
a także na pizzy z owocami morza.
Rybacy jednak muszą być szczególnie ostrożni, ponieważ
muszle wychwytują także zanieczyszczenia i mogą być źródłem bardzo groźnych
chorób takich jak cholera i żółtaczka.
Najbardziej znanym i wykorzystywanym przez człowieka w
rzemiośle surowcem pozyskiwanym od skorupiaków jest masa perłowa. Dzieła z niej
wykonane, przepiękne, były prezentowane w muzeum. Ślicznie zdobione wachlarze,
szachownice oraz figury szachowe a także sztućce. Wszystko to było zrobione z
masy perłowej.
W środkowej Afryce muszle funkcjonowały, jako środek
płatniczy. Dla przykładu wóz z dwoma wołami kosztował około 40 tysięcy
muszelek, gdy żona zaledwie 25% tej sumy. Trzeba przyznać, że bardzo ciekawe
przeliczniki tam mieli.
Dziękujemy też panu Christianowi za tłumaczenie, ponieważ
nasz przewodnik nie mówił po angielsku.
W muzeum spędziliśmy kilka godzin i udaliśmy się na przerwę
nad morze. Uczniowie poszli na lody i relaksowali się na plaży. Zdaniem
Christiana pogoda w San Benedetto jak na maj jest nietypowa. Zazwyczaj początek
maja przynosi pierwszą falę upałów. W tym roku, choć już na szczęście nie pada,
jest około 18-20 stopni, jest wietrznie i słońce czasami wygląda zza chmur.
Wtedy robi się gorąco, ale gdy się schowa ponownie, wiatr staje się nieco
dokuczliwy. To nie przeszkodziło kilku śmiałkom (Roman) zaryzykować kąpieli i
ku przerażeniu Włochów wykąpali się podczas przerwy w morzu. Temperatura wody
jest już teraz wyższa niż w Bałtyku w sezonie i mogę to potwierdzić, bo też
skorzystałem z kąpieli tyle, że już po powrocie do San Benedetto.
Chociaż pierwsze dni pobytu były deszczowe, mieliśmy o tyle
szczęście, że zazwyczaj w tym czasie albo byliśmy w budynku albo było już
popołudnie i uczniowie mogli się schować w domach swoich partnerów.
Wczoraj wieczorem większość grupy udała się popołudniu do
jednego z barów, gdzie można było łypnąć okiem na zmagania Bayernu Monachium z
Atletico.
Aurora z siostrą dały wczoraj przy stole pokaz możliwości wokalnych
tym razem śpiewając. Po włosku, hiszpańsku i po angielsku. Nie żeby nie
skorzystała z okazji by energicznie przedyskutować jakiś problem z rodzicami i
babcią, która wiozła Jędrka i Dominika wczoraj pod prąd. Stereotyp Włocha, który znaki drogowe traktuje bardziej, jako
sugestię niż sztywny zakaz lub nakaz okazuje się być dość prawdziwy. Przechodząc przez pasy staram się zachować
szczególną ostrożność. Pieszy tutaj jest czymś w rodzaju zła koniecznego.
Muszę wprowadzić korektę do wczorajszego wpisu. To
oczywiście Kacper (nie Hubert) z Jankiem uczyli się nawijać spaghetti na łyżkę.
Radek poprosił partnera, by kupił mu na śniadanie coś typowo
włoskiego. Dostał pączka.
Julia zaprzecza teorii niezdolności Włochów do planowania.
Jej partnerka informuje ją o wszystkim a zaplanowała szczegółowo nawet posiłki
na cały tydzień. Tata Julki po wizycie w barze jeszcze wieczorem pokazał jej
San Benedetto nocą. Pojechali nawet na promenadę.
Podobnie jak w zeszłym roku, uczniowie chwalą gościnność
rodziców swoich partnerów. Bardzo o nich dbają, starają się trochę
rozpieszczać. Podobnie jak w zeszłym roku mało, który rodzic mówi po angielsku,
co nie przeszkadza im podejmować prób komunikacji. Brat Marco (partner Kacpra i
Janka) wszędzie ich wozi. Alfą Romeo. To chyba coś znaczy, skoro podkreślona
została marka samochodu.
Jędrek, a skoro Jędrek to pewnie Dominika też, spróbowali
przygotowanych przez babcię Aurory oliva de ascolana. Zdaniem Jędrka pychota.
Potwierdzam. To tutejszy wyrób i coś w rodzaju certyfikowanego produktu
regionalnego. Są to bardzo duże oliwki nadziewane mięsem i smażone w panierce na głębokim oleju.
Radek, ze względu na to, że jest blondynem, zauważył, że
przyciąga uwagę w miejscach publicznych i w restauracjach ludzie bez większej
żenady przypatrują mu się długo i uważnie.
Licealiści, zwłaszcza Wiktoria cierpią, ponieważ rodzice
Heleny, starają się im przygotowywać posiłki na polską modłę. Czyli jest dużo
mięsa. Chłopcy nie narzekali. Licealiści mieszkają nad samym morzem i w
zasadzie za płotem jest już plaża. Ale nie mają furtki, która by im pozwoliła
na nią wejść. (Iwan sugerował, żeby to podkoloryzować trochę, ale staramy się
trzymać faktów).
Ktoś, zapomniałem, kto (dziewczyna), stwierdziła, że dzisiaj
poproszono ją, by się pospieszyła. „Zdziwiłam się, bo myślałam, że oni nie
znają takiego słowa jak pośpiech.”
Kilkoro włoskich rodziców stara się nauczyć polskich słów i
zwrotów. Mama partnera Radka próbuje, na razie bezskutecznie wymówić słowo „szczur”.
Ponieważ początkowo myślałem, że mogę nie mieć materiału na tworzenie
interesujących dla Państwa wpisów, choćby przez fakt, że jestem drugi rok z
rzędu w tym samym miejscu poprosiłem uczniów, by przesłali mi fotografie swoich
pokoi, domów. Tak, żebyście mogli zobaczyć, w jakich warunkach mieszkają. Oto i
one:
Rodzice partnerów naszych uczniów mają mieszkania i domy, o
różnej wielkości i standardzie oczywiście. W tym roku ponoć Miłosz wylosował
pięciogwiazdkowe zakwaterowanie.
Nieruchomości w samym San Benedetto są bardzo drogie. Młodym
ludziom, którzy zaczynają swoją przygodę z pracą zawodową, trudno jest kupić
(nawet na kredyt) lub wynająć tutaj mieszkanie. Nie mówiąc już o domach.
Ponad to, sama miejscowość może być uciążliwa dla
przeciętnego mieszkańca. Około 500 metrów, może kilometr od plaży miasteczko
przecina linia kolejowa. Ponieważ Włochy to kraj górzysty, najważniejsza
(nazywana nadbrzeżną) linia kolejowa łącząca północną część Włoch z południową
biegnie właśnie po wschodniej stronie kraju. Blisko linii brzegowej.
Podobnie jak w Polsce pociągi dalekobieżne są raczej dobrej
jakości i punktualne za to kolej regionalna pozostawia wiele do życzenia
zwłaszcza pod względem standardu taboru.
Wiktoria, która dojeżdża codziennie do szkoły z Heleną i z
Romkiem i dwoma Michałami zrobiła kilka zdjęć, znaków ostrzegawczych, które
zauważyła na stacji i w pociągach. Wygląda na to, że każda podróż jest
niebezpieczną przygodą :-).
Tuż za linią kolejową biegnie autostrada. Wybranie, więc
mieszkania w dobrej okolicy jest dość trudne ze względu na bliskość, dość
hałaśliwych ciągów komunikacyjnych. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, iż San
Benedetto w sezonie z 50 tysięcy ludzi może urosnąć aż trzykrotnie i robi się
tłoczno i głośno, szczególnie w pobliżu ulic klubowych.
Część miasta jest także zalewana podczas szczególnie obfitych
ulew, które zdarzają się tu nader często.
Jeśli ktoś dysponuje mniejszymi zasobami, może zdecydować
się na osiedlenie na wzgórzach. Ma to swoje plusy. Wioski i miasteczka położone
wewnątrz lądu są zazwyczaj spokojniejsze i mniej atrakcyjne dla turystów.
Widoki są obłędne i ceny ziemi oraz nieruchomości mniejsze. Minus jest taki, że
w zasadzie wszędzie jest daleko i trzeba korzystać bardzo często z samochodu.
Rower odpada ze względu na wysokie wzniesienia do pokonania. Problemem są też drogi,
które zimą i podczas deszczu stają się niebezpieczne i czasami nieprzejezdne.
Podobnie jak w Polsce drogi gminne i powiatowe tu także pozostawiają wiele do
życzenia.
Jutro gwóźdź programu. Rzym! Wyruszamy o godzinie 6.30. Powinniśmy
wrócić około 21. Poinstruowałem uczniów, by zostawili dokumenty podróży w
domach. Rzym jest znany z wysokiej klasy kieszonkowców, więc także ostrzegłem
Państwa dzieci, by szczególnie pilnowali swoich kosztowności. Na szczęście tym
razem temperatura nie powinna być tak wysoka jak w zeszłym roku.
Zmienił się także program zwiedzania. Podobnie jak rok temu
rozpoczniemy przy Koloseum ale przejdziemy
tym razem do Kapitolu. Tam będzie przerwa na lunch. Następnie po przerwie
rozdzielimy się. Część uczniów będzie mogła zobaczyć Piazza Nawona, Panteon i
fontannę di Trevi. Część uda się ze mną ponownie do Watykanu. Taki jest z
grubsza plan. Sprawy techniczne załatwimy rano.
Nie obiecuję, że dam radę opisać dzień jutro. Jeśli nie, to
dostaniecie Państwo podwójną porcję wiadomości w piątek w godzinach nocnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz