środa, 26 marca 2014

Pierwsze zajęcia / warsztaty. Bajki.

Stresujący początek. Pani Mulders jest wspaniałą, ciepłą osobą, ale ma tę popularną wadę, że wiele rzeczy robi na ostatni moment. (Kto jej nie ma?) Tak więc postanowiła, że rano dokończy prezentację na temat bajek, nauczy mnie obsługiwać szkolny sprzęt i wytłumaczy jak powinna być przeprowadzona lekcja (2 godziny z mieszaną grupą polsko-holenderską). Całość zaplanowała na jakieś 20 minut. Hello! Więc się mocno spinamy.

Sala jest duża, jak wspomniałem w poprzednim poście mocno oświetlona, ale akurat tylko drzwi wejściowe są przeszklone. Po drugiej stronie korytarza, p. Mulders będzie prowadziła jej zajęcia (te same) z drugą grupą (też mieszaną).

Smartboard – czyli nasza tablica multimedialna działa. W zasadzie wykorzystamy ją w formie projektora. Prezi to darmowa strona internetowa, dzięki której można stworzyć ciekawe prezentacje, zapisać je w chmurze i korzystać z dowolnego miejsca na świecie. (Pod warunkiem, że jest się podpiętym do Internetu).


Smartboard działa, prezentacja też.


To jak wygląda prezentacja w Prezi możecie zobaczyć tutaj, ALE TO NIE JEST NASZA PREZENTACJA.

10 minut na wyjaśnienie celów lekcji, zadań dla uczniów i poszczególnych slajdów w prezentacji. Słodko!

Oczywiście uczniowie siadają w narodowych sektorach. Tylko dwie pary usiadły razem z partnerem w ławce. Przesiadamy się.




O co chodzi w warsztatach? W skrócie chodzi o bajki. Zaczynamy od zdjęcia ludzi siedzących wokół paleniska w domu, opowiadających sobie coś. Pewnie bajki! Pierwsze pytanie! Skąd się wzięły bajki? Gdzie się narodziły? Francja, Stany Zjednoczone, może Holandia albo Polska? Rosja? Ktoś stwierdził łaskawie, że we Francji. Ale w końcu wspólnie dochodzimy do wniosku, że nigdzie konkretnie. W zasadzie  wszędzie. Wszędzie tam, gdzie byli ludzie.

Skoro tak, to czym są bajki? Wypisujemy na tablicy wszystkie możliwe skojarzenia. Jeden z Holendrów mówi, że są dla dzieci. Super! Właśnie o to chodziło. Wypisujemy bajkowe postaci. Tyle wartościowych przydatnych słówek po angielsku: elfy, krasnoludy, ogry, orki, hobbity, drzewce, czarodzieje, wiedźmy, czarnoksiężnicy. Thank you Mr Tolkien!

Chwilę rozprawiamy o różnicy między czarodziejem (wizard) i czarnoksiężnikiem (warlock). Ten pierwszy jest mądry, dobry, leczy, ten drugi wykorzystuje magię w destrukcji, niszczeniu, sieje zarazę i używa ognia. Thank you computer games!

Przechodzimy do 6 wieku pne. Ezop. Grecja. Rozprawiamy o dwóch bajkach (wyścig żółwia i zająca oraz chłopiec, który krzyczał „wilk”). Co jest ważnego w tych bajkach? Morał. Czym jest morał? Jaki jest morał w tych bajkach? Nie bądź zbyt pewny siebie! Nie wzywaj pomocy, gdy jej nie potrzebujesz, dla zabawy. A dzisiaj? Czego obecnie nas uczą?

Pojawia się też bajka o trzech świnkach i mamie, która nie kazała im otwierać drzwi obcym. Wszyscy wiemy jak to się skończyło. Cóż wilk też musi się kiedyś pożywić. Morał? Słuchaj mamy i taty. Heh!



Holendrzy są odważniejsi. Ale Wiktoria się rozkręca, pomaga jej trochę Szymon i Michał. Dajemy radę.

Kolejny etap warsztatów. Jaka jest różnica między bajką a fraszką? We fraszce są zwierzątka. Każde reprezentuje jakąś charakterystyczną cechę.

Wilk jest zły. Lis cwany. Sowa jest mądra. Lew odważny, jest królem. Władza.
Myszy, szczury, bociany. Jakoś słonia mi zabrakło.

To słownictwo jest już bardzo użyteczne.



Jeszcze jedno pytanie. Jak to się stało, że bajki przechodziły z pokolenia na pokolenie. Czytano je dzieciom przed snem? Nie! Nikt nie mógł sobie pozwolić na książki! Nie było Cartoon Network. Opowiadano je sobie.

Wieeelki skok. Jesteśmy już w późnym średniowieczu. Czemu akurat tam? Co się zmieniło? Nikt nie ma pojęcia, ale nazwisko Gutenberg naprowadza Wiktorię na ... drukarkę. Printing press – czyli pierwsza maszyna drukarska Gutenberga (press – nacisnąć, przycisnąć) i jesteśmy w domu. Bajki pojawiły się w druku!

Przechodzimy do Braci Grim i omawiamy kilka bajek z ich zestawu. Okazuje się, że wcale nie są takie przyjazne dla dzieci. Często kończą się źle. Jest w nich dużo przemocy, krwistych opisów cierpienia i jest seks. Czy są dla dzieci? Niekoniecznie. Bo bajki nie były wcale przeznaczone dla dzieci. Mamy pierwszą pętlę.

Dalej Hans Christian Andersen.  Dziewczynka z zapałkami. Nagle pojawił się kopciuszek i jej Francuski autor Charles Perrault. Mamy happy end.

Wreszcie dochodzimy do bajki o królu, który był nagi. Trochę trudno było naprowadzić młodzież na morał. W końcu się udaje. Nie słuchaj pochlebców. Bądź w stanie spojrzeć czasem w lustro i miej odwagę zadać to ważne pytanie: What am I doing? Am I doing it right?



Przenosimy się na Bliski Wschód do krainy Baśni z 1001 nocy. Po co? By pokazać, że bajki są wszędzie. Są może inaczej opakowane, zawierają elementy kultury folkowej z danego regionu, ale ich treść, część wspólna jest mniej więcej taka sama. Brakowało mi trochę Chin.

Na koniec bajki współczesne. Szrek! Czy to jest bajka dla dzieci? Jest animowana, to jasne, ale poczucie humoru często jest adresowane dla dorosłych. I ma świetne zakończenie. Znowu ten morał. Bardzo moralizatorska lekcja!

Podsumowujemy wszystko słowem: uniwersalny. Bajki są uniwersalne. Są adresowane do wszystkich grup wiekowych, bardzo podobne w każdym zakątku świata i są także uniwersalne na przestrzeni wieków. 



Zadanie dla uczniów. Każdy dostał kartkę z częścią jednej z czterech bajek. Uczniowie musieli wstać i zapoznać się z treścią pozostałych „bajkowych puzli” by poukładać z nich swoją bajkę. Chaos! Był to konkurs. i zwyciężyła grupa hmmmm. Chyba nr 5. Zapytam jutro. :-)

Zwycięską bajkę odczytaliśmy głośno. Okazała się inna niż ta w oryginale. Druga pętla. Był to kopciuszek ale z innym zakończeniem. Bajka była pisana wierszem. Wszystko się zgadzało mniej więcej, aż do momentu, gdy kopciuszka pantofelek został na schodach. Później książę zostawił go, gdzieś na skrzynce piwa, ponieważ był flejtuchem. Zła siostra znalazła bucik kopciuszka i wyrzuciła do toalety podkładając swój. Kiedy książę przymierzył bucik i zorientował się, że został oszukany kazał jej ściąć głowę. Ściął też drugą siostrę i protestującą macochę. Ponoć przemoc rodzi przemoc. Tak więc, kopciuszek, który na chwilę wyszedł z kuchni, będąc świadkiem krwawej łaźni odbywającej się w salonie, zdecydowała, że nie chce już takiego okrutnego księcia. I gdy ten już, już miał ją skrócić o głowę pojawiła się znowu dobra wróżka. Tym razem kopciuszek poprosiła nie o wspaniałego księcia z bajki, z wielkim domem, fajną bryką i kartą kredytową, ale o kogoś zwyczajnie ... przyzwoitego (decent).

Tak! Tak! Wszystko po angielsku.

Tak więc Morał. Dziękuję za lekcję. Byliście wspaniali. Uff. Kawa. Lunch. Kawa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz