Stresujący początek. Pani Mulders jest wspaniałą, ciepłą
osobą, ale ma tę popularną wadę, że wiele rzeczy robi na ostatni moment. (Kto
jej nie ma?) Tak więc postanowiła, że rano dokończy prezentację na temat bajek,
nauczy mnie obsługiwać szkolny sprzęt i wytłumaczy jak powinna być
przeprowadzona lekcja (2 godziny z mieszaną grupą polsko-holenderską). Całość
zaplanowała na jakieś 20 minut. Hello! Więc się mocno spinamy.
Sala jest duża, jak wspomniałem w poprzednim poście mocno
oświetlona, ale akurat tylko drzwi wejściowe są przeszklone. Po drugiej stronie
korytarza, p. Mulders będzie prowadziła jej zajęcia (te same) z drugą grupą
(też mieszaną).
Smartboard – czyli nasza tablica multimedialna działa. W
zasadzie wykorzystamy ją w formie projektora. Prezi to darmowa strona
internetowa, dzięki której można stworzyć ciekawe prezentacje, zapisać je w
chmurze i korzystać z dowolnego miejsca na świecie. (Pod warunkiem, że jest się
podpiętym do Internetu).
Smartboard działa, prezentacja też.
To jak wygląda prezentacja w Prezi możecie zobaczyć tutaj,
ALE TO NIE JEST NASZA PREZENTACJA.
10 minut na wyjaśnienie celów lekcji, zadań dla uczniów i
poszczególnych slajdów w prezentacji. Słodko!
Oczywiście uczniowie siadają w narodowych sektorach. Tylko
dwie pary usiadły razem z partnerem w ławce. Przesiadamy się.
O co chodzi w warsztatach? W skrócie chodzi o bajki. Zaczynamy
od zdjęcia ludzi siedzących wokół paleniska w domu, opowiadających sobie coś.
Pewnie bajki! Pierwsze pytanie! Skąd się wzięły bajki? Gdzie się narodziły?
Francja, Stany Zjednoczone, może Holandia albo Polska? Rosja? Ktoś stwierdził
łaskawie, że we Francji. Ale w końcu wspólnie dochodzimy do wniosku, że nigdzie
konkretnie. W zasadzie wszędzie.
Wszędzie tam, gdzie byli ludzie.
Skoro tak, to czym są bajki? Wypisujemy na tablicy wszystkie
możliwe skojarzenia. Jeden z Holendrów mówi, że są dla dzieci. Super! Właśnie o
to chodziło. Wypisujemy bajkowe postaci. Tyle wartościowych przydatnych słówek
po angielsku: elfy, krasnoludy, ogry, orki, hobbity, drzewce, czarodzieje,
wiedźmy, czarnoksiężnicy. Thank you Mr Tolkien!
Chwilę rozprawiamy o różnicy między czarodziejem (wizard) i
czarnoksiężnikiem (warlock). Ten pierwszy jest mądry, dobry, leczy, ten drugi
wykorzystuje magię w destrukcji, niszczeniu, sieje zarazę i używa ognia. Thank
you computer games!
Przechodzimy do 6 wieku pne. Ezop. Grecja. Rozprawiamy o dwóch
bajkach (wyścig żółwia i zająca oraz chłopiec, który krzyczał „wilk”). Co jest
ważnego w tych bajkach? Morał. Czym jest morał? Jaki jest morał w tych bajkach?
Nie bądź zbyt pewny siebie! Nie wzywaj pomocy, gdy jej nie potrzebujesz, dla
zabawy. A dzisiaj? Czego obecnie nas uczą?
Pojawia się też bajka o trzech świnkach i mamie, która nie
kazała im otwierać drzwi obcym. Wszyscy wiemy jak to się skończyło. Cóż wilk
też musi się kiedyś pożywić. Morał? Słuchaj mamy i taty. Heh!
Holendrzy są odważniejsi. Ale Wiktoria się rozkręca, pomaga
jej trochę Szymon i Michał. Dajemy radę.
Kolejny etap warsztatów. Jaka jest różnica między bajką a
fraszką? We fraszce są zwierzątka. Każde reprezentuje jakąś charakterystyczną
cechę.
Wilk jest zły. Lis cwany. Sowa jest mądra. Lew odważny, jest
królem. Władza.
Myszy, szczury, bociany. Jakoś słonia mi zabrakło.
To słownictwo jest już bardzo użyteczne.
Jeszcze jedno pytanie. Jak to się stało, że bajki
przechodziły z pokolenia na pokolenie. Czytano je dzieciom przed snem? Nie!
Nikt nie mógł sobie pozwolić na książki! Nie było Cartoon Network. Opowiadano
je sobie.
Wieeelki skok. Jesteśmy już w późnym średniowieczu. Czemu
akurat tam? Co się zmieniło? Nikt nie ma pojęcia, ale nazwisko Gutenberg
naprowadza Wiktorię na ... drukarkę. Printing press – czyli pierwsza maszyna
drukarska Gutenberga (press – nacisnąć, przycisnąć) i jesteśmy w domu. Bajki
pojawiły się w druku!
Przechodzimy do Braci Grim i omawiamy kilka bajek z ich
zestawu. Okazuje się, że wcale nie są takie przyjazne dla dzieci. Często kończą
się źle. Jest w nich dużo przemocy, krwistych opisów cierpienia i jest seks.
Czy są dla dzieci? Niekoniecznie. Bo bajki nie były wcale przeznaczone dla
dzieci. Mamy pierwszą pętlę.
Dalej Hans Christian Andersen. Dziewczynka z zapałkami. Nagle pojawił się
kopciuszek i jej Francuski autor Charles Perrault. Mamy happy end.
Wreszcie dochodzimy do bajki o królu, który był nagi. Trochę
trudno było naprowadzić młodzież na morał. W końcu się udaje. Nie słuchaj
pochlebców. Bądź w stanie spojrzeć czasem w lustro i miej odwagę zadać to ważne
pytanie: What am I doing? Am I doing it right?
Przenosimy się na Bliski Wschód do krainy Baśni z 1001 nocy.
Po co? By pokazać, że bajki są wszędzie. Są może inaczej opakowane, zawierają
elementy kultury folkowej z danego regionu, ale ich treść, część wspólna jest
mniej więcej taka sama. Brakowało mi trochę Chin.
Na koniec bajki współczesne. Szrek! Czy to jest bajka dla
dzieci? Jest animowana, to jasne, ale poczucie humoru często jest adresowane
dla dorosłych. I ma świetne zakończenie. Znowu ten morał. Bardzo moralizatorska
lekcja!
Podsumowujemy wszystko słowem: uniwersalny. Bajki są
uniwersalne. Są adresowane do wszystkich grup wiekowych, bardzo podobne w
każdym zakątku świata i są także uniwersalne na przestrzeni wieków.
Zadanie dla uczniów. Każdy dostał kartkę z częścią jednej z
czterech bajek. Uczniowie musieli wstać i zapoznać się z treścią pozostałych
„bajkowych puzli” by poukładać z nich swoją bajkę. Chaos! Był to konkurs. i
zwyciężyła grupa hmmmm. Chyba nr 5. Zapytam jutro. :-)
Zwycięską bajkę odczytaliśmy głośno. Okazała się inna niż ta
w oryginale. Druga pętla. Był to kopciuszek ale z innym zakończeniem. Bajka
była pisana wierszem. Wszystko się zgadzało mniej więcej, aż do momentu, gdy
kopciuszka pantofelek został na schodach. Później książę zostawił go, gdzieś na
skrzynce piwa, ponieważ był flejtuchem. Zła siostra znalazła bucik kopciuszka i
wyrzuciła do toalety podkładając swój. Kiedy książę przymierzył bucik i
zorientował się, że został oszukany kazał jej ściąć głowę. Ściął też drugą
siostrę i protestującą macochę. Ponoć przemoc rodzi przemoc. Tak więc,
kopciuszek, który na chwilę wyszedł z kuchni, będąc świadkiem krwawej łaźni
odbywającej się w salonie, zdecydowała, że nie chce już takiego okrutnego
księcia. I gdy ten już, już miał ją skrócić o głowę pojawiła się znowu dobra
wróżka. Tym razem kopciuszek poprosiła nie o wspaniałego księcia z bajki, z
wielkim domem, fajną bryką i kartą kredytową, ale o kogoś zwyczajnie ...
przyzwoitego (decent).
Tak! Tak! Wszystko po angielsku.
Tak więc Morał. Dziękuję za lekcję. Byliście wspaniali. Uff.
Kawa. Lunch. Kawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz