Ostatni punkt programu na dzisiaj. Zawody sportowe. W
koszykówkę i w piłkę nożną. Jedyny irytujący moment, gdy nagle w trakcie
formowania zespołów połowa dziewcząt z naszej wymiany nagle poczuła się
fatalnie (kobieca przypadłość), była kontuzjowana, obolała, nie miała stroju,
obuwia, wyrosła trzecia noga, jedenasty palec i ogólnie zapadła na nagły atak niepełnosprawności.
Pan Sieben przyszedł z pomocą stwierdzając krótko, że ... zapraszamy do szatni.
W zasadzie wymyśliliśmy taki oto fortel, że jeśli ktoś nie chce grać dostanie
kolorowe pompony i będzie musiał w przerwach dopingować resztę. GO DUTCH
PEOPLE, GO POLISH PLAYERS, GO SPANIARDS, GO GO GO!!!! Szatnie były pełne.
Zorganizowanie zawodów sportowych dla 120 ludzi (nasza
wymiana plus wymiana z Hiszpanią Guernica, kraj Basków) było nie lada
wyzwaniem. Poszło dobrze ale...
Zasady koszykówki jakoś tak nie do końca były przestrzegane.
W zasadzie prawie w ogóle. Dwutakt stał się nagle siedmiotaktem, było sporo gry
faul (Hiszpanie nie do końca zrozumieli pojęcie „zabawa”). Kilka razy trzeba
było interweniować. Kilka lekkich urazów.
Kolano Emila poniżej.
Rodzice proszę się nie denerwować! Lekki znaczy: przeszło mi
po kwadransie. Nie trzeba kontaktować się z ortopedą.
Dużo emocji. Czasem za dużo. Ale 1, 2 i 3 miejsce wygrała
nasza młodzież we współpracy z holenderskimi partnerami oczywiście. Albo
odwrotnie. Sam nie wiem. :-)
Po zajęciach młodzież udała się do domów na tureckiego
kebaba bądź pizzę.
Jutro trudny tematycznie dzień. Lekcja o holocauście i
wizyta w obozie koncentracyjnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz